01.09.2016 18:29
Plany, plany, plany i szok po odstawieniu
Obecnie trwający sezon rozpocząłem wcześnie. Właściwie pierwsze jazdy miały miejsce już na przełomie stycznia i lutego, jednak z racji tego, że ja jestem w Norwegii, a motocykl "zimuję" w Polsce, były to raczej nieśmiałe przejażdzki w temperaturach oscylujących w granicy 5 stopni. Być może dzięki temu nauczyłem się troche szacunku do mocy silnika tego motocykla, bo przy niskich temperaturach raczej nie odkręcałem, zwłaszcza jadąć gdzieś przez las, w cieniu, widząc szadź na ziemi. Później bliżej wiosny, gdy temperatury zaczęły się robić wyższe, pierwszy raz uruchomiłem tryb S. Moja pierwsza jazda w tym trybie zakończyła się lekkim otępieniem umysłu, wielkim bananem na twarzy i przejściem w tryb T po ok 2 km. Pierwszy raz w życiu poczułem, że gdby nie kurczowe trzymanie sie kierownicy i zapieranie o podnóżki, motocykl zwaliłby mnie z siebie i pojechał gdzieś daleko... Tryby zapłonu zmieniają diametralnie pracę silnika. Oczywiście z czasem przywykłem i nie robi to na mnie już takiego wrażenia, ale nie zmienia to faktu, że motocykl zbierając się od samego dołu, poprzez środek, aż do ok 6-7 tys obrotów ciągnie jak lokomotywa. Kto nie próbował jazdy motocyklem, z momentem powyżej 110Nm temu serdecznie polecam spróbować.
Takie małe nawiązanie do poprzedniego wpisu. Na ten
sezon głównym celem było przejechać do Norwegii i zwiedzić
dokładniej jej środkową część. Nie planowałem Nordkappu, jeszcze
przyjdzie na to czas. W Norwegii oczywiście byłem, udało mi się
zrealizować część, planów, dzięki motocyklowi, poznałem
też kilku Polaków ludzi związanych z motocyklami,
których pozwolę sobię tutaj pozdrowić :) Głównym
celem było spędzenie w kraju wikingów urlopu. To moje
pierwsze wakacje, spędzone samodzielnie poza Polską. Trasa
obejmowała, najciekawsze wg mnie miejsca do zwiedzenia w
Norwegii. Była droga atlantycka, droga Trolli, inaczej zwana
drabiną. Był przejazd przez wioskę Geiranger, piękne Bergen,
Lillehammer i kilka innych mniej znanych powszechnie miejsc, o
których opowiem przy kolejnej okazji. Z czasem, może
zaczną pojawiać się jakieś linki do moich filmików z YT,
bo nie ukrywam troszkę z podróży udało mi się nagrać.
Muszę to tylko jakoś sensownie zmontować.
Jak być może niektórzy już się domyślają, po
urlopie przyszło mi odprowadzic Yamahę do Polski, jak się
okazało, połowa sierpnia to było zdecydowanie za wcześnie, bo
akurat po wczasach, pogoda poprawiła się co utrzymuje się do dnia
dzisiejszego, jednak konia z rzędem temu kto byłby to w stanie
przewidzieć planując wszystko pół roku wcześniej.
Ból jest taki, że pogoda jest fajna, zapowiada się piękna
jesień, a ja już właściwie zakończyłem sezon. We wrześniu
niestety nie odwiedzę domu, może w październiku uda mi się
jeszcze gdzieś na weekend wyskoczyć, ale wszystko zależy
oczywiście od aury i między innymi to natchnęło mnie do pisania
bloga. Nadmiar wolnego czasu. Dzisiejszej nocy obudziłem się o
3:00 mając w głowie motocykle. Myśli nie dały mi usnąć, aż do
około 5:40, tylko po to, żeby o 6:00 zadzwonił budzik. Chore nie?
Jednak to na prawdę potrafi uzależnić, daje kopa, poprawia
chumor... Pojawił się pewien plan na przyszły sezon, pojawił się
nagle, a co z niego wyjdzie zobaczymy. Fakt jest faktem, że
dobrze byłoby mieć tu na stałe lżejszy motocykl, do "w miarę
rozsądnego pałowania" po okolicznych Norweskich winklach ;)
Komentarze : 2
Oj tak, a rozstania bolą najbardziej. Nie wiem jak jest w Szkocji, ale tu w Norwegii w zasadzie nie mogę używać już motocykla zarejestrowanego w Polsce. Takie prawo i przyjazd nim tu był w ogóle dość ryzykowny, na szczęście się udało bez mandatów i innych kar. Nie jestem z tego dumny, żeby nie było, nie lubię łamać prawa, ale nie po to kupuje się taki motocykl, żeby stał cały sezon w garażu. A co będzie dalej, to cóż czas pokaże.
W takim razie postaraj się aby Yamaha była cały czas blisko Ciebie. Wiem że jest to podyktowane różnymi zmiennymi i że nie jest to takie proste.
Kiedy mieszkałem w Szkocji motocykl trzymałem pod plandeką, w każdej możliwej pogodzie, patrząc przez okno jak smaga nim wiatr. Potem sąsiad Duncan zaproponował że mogę trzymać moto u niego w garażu, obok jego perkusji.
Motocykl miałem przy sobie, co dało efekty niezapomnianych, niepowtarzalnych i jedynych w swoim rodzaju wypadów w prawie każdy zakątek Szkocji.
Związki na odległość są ciężkie.
Pozdro
Kategorie
- Mechanika (3)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)