11.06.2017 14:20
Wypad na tor
Wraz z początkiem maja w Norwegii rozpoczął się oficjalnie sezon motocyklowy, zapewne było wiele takich imprez, ja zdecydowałem się wziąć udział w imprezie organizowanej przez klub Senior MC Norge o nazwie Rustløseren. Na nasze to takie odrdzewianie. Impreza odbyła się na torze w Rudskogen, oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o około 120km. Było dużo ćwiczeń z techniki jazdy, między innymi, omijanie przeszkody, z lewej lub prawej strony, w zależności od polecenia instruktora, hamowanie awaryjne, slalomy i tego typu rzeczy. Wisienką na torcie, były jazdy po torze. Byliśmy podzieleni na grupy, w zależności od poziomu zaawnasowania czyli w tym wypadku, znajomości obiektu. Ja byłem tam pierwszy raz i w ogóle pierwszy raz na torze więc w grupie najsłabszej. Pierwszy przejazd był wolny, za instruktorem w celu zapoznania linii przejazdu, drugi raz również z instruktorem, ale już znacznie szybciej. Trzeci i czwarty wjazd grupy na tor, to już pełny ogień, z zastrzeżeniem wyprzedzania tylko na prostych.
Nitka toru ma 3237m długości, dwie długie proste i część bardziej pokręconą. Na torze również są spore różnice wysokości, także jest to ciekawy obiekt. SVka napędzała sie tam pod 180km/h, a resztę toru pokonywałem na 2-3 biegu, także było dość szybko. Każda sesja pozwalała na przejechanie około 5-6 okrążeń. Przyczepność na tym obiekcie była niesamowita, takiej pewności prowadzenia motocykla i trzymania na zakrętach nie doświadczyłem jeszcze nigdzie, mimo, że generalnie drogi w Norwegii są pod tym względem bardzo dobre. Opony grzały sie bardzo szybko, a hamując pod koniec prostych, ABS wariował i dopuszczał do krótkotrwałego blokowania kół, podczas gdy w normalnych warunkach jego uruchomienie to karkołomne wyzwanie, wymagające brudnego, mokrego asfaltu i przeginania pały.
Niestety nie mogłem nagrywać moich przejazdów, z niewiadomych mi przyczyn było to zabronione na tej imprezie. Ale jeśli poszukacie, na youtubie kilka filmów się znajdzie.
Teraz odowiedź na pytanie z początku moich wypocin. Czy jazda po torze coś daje? Szczerze mówiąc nie wiem, wielu ludzi mówi, że tak owszem, łamiesz pewne bariery, uczysz sie czuć lepiej motocykl i kontrolować go. I oczywiście jest to prawda. Z drugiej strony, właśnie nawierzchnia na torze pozwala na dużo wiecej, niż możemy zrobić na drogach. Kwestie bezpieczeństwa pomijam, bo jest to oczywiste. Na ulicy ciężko wykorzystać umiejętności nabyte na zamkniętym, bezpiecznym obiekcie przystosowanym do odkręcania manetki. A próba ich wykorzystana, może skonczyć się kiepsko.. Trzeba mieć to na uwadze i pamiętać o tym, że wśród innych użytkowników ulic nie jesteśmy nieśmiertelni, tylko dlatego, że kręcimy dobre czasy i schodzimy na kolano, łokieć, dupe czy kask.
Oczywiście nie jest tak, że demonizuje tory. Bardzo wszystkich czytających zachęcam do owiedzania takich obiektów, jest to super zabawa, gdzie można w bezpiecznych warunkach odkręcić gaz i wyszaleć sie na całego na winklach. Na pewno, dla wielu z nas, którzy mieszkają w płaskich częściach Polski, będzie to też super okazja do przełamania barier na zakrętach, poznania swojego motocykla i sprawdzenie jego możliwości. Czy sam zamierzam jeszcze wybrać się na tor? Na pewno, jednak nie stanie się to dla mnie nagle jakimś celem życia, najlepszym sposobem wykorzystaniem motocykla itd. Jest to dobra odskocznia od dróg które znamy, którymi lubimy jeździć na bliższe lub dalsze wypady. Jednak jak dla mnie raz czy dwa w sezonie jest wystraczająca. Jest dużo miejsc do zobaczenia, dużo dróg do przejechania i po prostu szkoda czasu na jeżdżenie w koło. A ćwiczyć technikę jazdy możemy równie dobrze na jakimś pustym placu czy parkingu. Kręcenie "głupich" 8 po kilku latach od zdania egzaminu może czasem okazać się trudne, wolny slalom również, a takie umiejętnosci przydadzą się bardziej w zakorkowanym mieście ;)
PS.
Kilka zdjęć znajdziecie w galerii, niestety nie mogłem ich dodać do tekstu, nie wiem dlaczego.
Komentarze : 3
A no właśnie, również zauważam taki trend, jako jakiś następny stopień wtajemniczenia i usprawiedliwienie dla zapierdalania. Jeździłem na torze wiec na pewno nic mi się nie stanie.
A będąc na innej imprezie, o której wkrótce przeczytacie, jak wielu motocyklistów miało problemy ze slalomem to się w głowie nie mieści.. Wolne manewry okazują się najtrudniejsze, bo jak motocykl już jakąś prędkość osiągnie, to wbrew pozorom łatwiej nad nim zapanować...
No ale tak czy owak, ćwiczyć trzeba wszystko. I plac manewrowy i tor w jakimś stopniu każdemu z nas się przyda.
Taaa. Nie miałem okazji przejechać się na torze, ale zauważyłem, że dla wielu z uczestników kilka okrążeń wystarczyłoby zupełnie, bo później opadali z sił i oni i ich skatowane motocykle. Brakuje szkoleń najbardziej praktycznych np. jak zachować się przed nieruchomą przeszkodą na ślepym zakręcie...
dziękuję ci za ten wpis. w PL ogólnie wszyscy obsrywają się w tematyce toru, jaki to boże święty progres można poczynić w jeden dzień na takim obiekcie. ja jestem ogólnie sceptyczny co do takich ''wiedz tajemnych'' , bo śmierdzi mi to trzepaniem kasy przez wąska kastę, ale pomyślałem sobie, że takie szkolenie praktyczne i późniejsze torowanie na pewno poprawia moją technikę jazdy, więc wkrótce wezmę udział w takim przedsięwzięciu. na pewno o tym przeczytacie i jeżeli choć przez chwile wyczuje w tym trzepanie kasy na nowicjuszach, na pewno o tym napiszę i puszczę to w świat. mam znajomych, którzy z lubością rozsmakowują się w stwierdzeniach typu ''tor oddziela dzieci od mężczyzn'', a w głębi rozmowy okazuje się, że jeden , czy drugi na torze byli raz więc uznaje, że pierdolą po prostu głupoty i robią z siebie nie wiadomo jakich to Marqezów. ale żeby móc to stwierdzić na 100%, ja też wkrótce zawitam na tor (asfaltowy, bo po ziemnym już latałem) i zobaczymy jak to będzie w rzeczywistości. jeszcze raz dzięki za to odmitologizowanie świętości jakże absolutnej !
Kategorie
- Mechanika (3)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)