25.08.2016 18:17
Pierwszy kontakt
Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę jest wielkość tego motocykla. Duży zbiornik paliwa, opasłe owiewki, czy raczej boczne osłony okalające bak. Przy pierwszym kontakcie, to może przytłoczyć i troche przerazić, zwłaszcza osoby o mniejszej masie i niezbyt wysokie. Również wysoka i bardzo szeroka kierownica nie ułatwia sprawy. Sam jestem niezbyt wysoki, mam 177cm wzrostu. Od początku bałem się trochę, że motocykl tego typu będzie dla mnie za duży, dlatego szukałem czegoś sportowo turystycznego. Niby wiedziałem, że jest możliwość opuszczenia siedzenia, jedank nie byłem pewny. Sprzedawca zapewniał mnie, że będzie dobrze i nawet nie będę obniżał kanapy. Miał rację. Okazało się, że dosięgam do ziemi prawie całą stopą bez większych problemów. Waga tego motocykla przy manewrach, kiedy musimy go przepchnąć, może nastręczyć problemów. Trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza podróżując z bagażem i w górach.
Odpalam i słyszę przyjemny dla ucha basowy dziwięk. Silnik pracuje spokojnie, bez wibracji, szybko się nagrzewa, ale na dworze jest upał, mimo że Słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, dalej jest ok 30 stopni. Ruszam, pierwsze odczucie jest takie, że 100 kg albo więcej gdzieś wyparowało. Podczas jazdy z małymi prędkościami motocykl zachowuje się bardzo przewidywalnie, nie szarpie, manewry wykonuje się łatwo, co ułatwia bardzo duży kąt skrętu kierownicy, zawrócenie na raz, na wąskiej uliczce to pryszcz. Zawieszenie bardzo dobrze wybiera nierówności, nie tłukąc przy tym, a jednocześnie nie będąc gąbczaste. Wyjeżdżam na Modlińską, kierując się w kierunku trasy Toruńskiej w Warszawie. Jest korek, a ja mam zalożone kufry boczne. Zobaczymy czy się uda. Okazuje się, że kierownica jest najszerszą częścią motocykla i jeśli ona przejdzie, przejdzie wszystko. Ponadto jest ona nad lusterkami osobówek, a lusterka dostawczaków mieszczą się między kierownicą, a lusterkami, które zapewniają bardzo dobry widok do tyłu. Tylko suvy, autobusy i tiry stanowią problem. Zjeżdzam na stację, tankuję jakieś 19 litrów - zobaczymy na ile wystarczy. Wylatuję na trasę odkręcam mocniej gaz. Reakcja w trybie T jest bardzo spokojna. Niczym nie zaskakuje, jednak nim się orientuję mam już 160km/h na zegarach. Przy tej prędkości czuć lekkie bujanie, motocykl robi się lekko nerwowy. Czy to stosunkwo wąskie opony (110/150) czy może nastawy zawieszenia, nie wiem, jednak Triumph jechał jak po szynach, nawet przy wyższych prędkościach. Owiewka działa bardzo dobrze. Postanawiam stanąć na podnóżkach i nie czuje, żeby pęd powietrza miał zwalić mnie z motocykla. Dalej już spokojnie i powoli dojeżdzam do domu, walcząc z wszechobecnymi korkami na ulicach.
Następnego dnia pierwsza przejażdżka we dwoje. Kierunkek Rio de Zegrzynejro, tama w Dębe i powrót przez okoliczne lasy i miejscowości, zachaczając o Warszawę. Jako kierowca, jadąc tym motocyklem nie odczówam zbytnio obecności pasażerki. Ma swoje uchwyty, czasem tylko mnie przytuli, ale nie leży na mnie więc komfort pozostaje niezmieniony. Silnik zdaje sie również w ogóle nie reagować na zwiększone obciążenie, jedynie tylny zawias mocniej kuca przy mocniejszym odwinięciu gazu, a wtedy przód staje się lekki. Wieczorem, gdy robi się ciemno, kierowcy jadący z naprzeciwka mrygają do mnie sygnalizując, że ich oślepiam. Trzeba będzie trochę pokręcić zawieszeniem. Po zwiększeniu napięcia sprężyny jest już lepiej. Same światła jak dla mnie świecą bardzo dobrze, oświetlają wszystko co oświetlać powinny. Na zegarach pierwsze 150 km, poziom paliwa spadł gdzieś do połowy. Dziwnie szybko, jednak pojemność robi swoje, a nowy sprzęt musi się utrzeć. Zwiększone spalanie utrzymuje się gdzieś do około 2000 km. Wacha się miedzy 5,5 a 7 litrów, przy normalnej jeździe. Później zaczyna spadać, minimalne jakie udało mi się uzyskać to 4,1, średnie to ok 4,7 a autostradowe przy licznikowych 150 km/h to ok 6 litrów na 100km. Jak dla mnie, jak na tą pojemność, masę pojazdu, często objuczonego w bagaże, ze mną i moją lepszą połówką na pokładzie bomba. Jakby to było 500ccm. Wielkim plusem tego motocykla jest napęd wałem kardana. Pracuje cicho, nie szarpie, jazda jest dużo kulturalniejsza niż z łańcuchem. Pod kanapą kierowcy mamy mały schowek, który mieści blokadę na tarczę hamulcową i małą płaską apteczkę. Bardzo spoko. Bezpieczniki, akumulator i zestaw narzędzi znajdziemy pod prawym boczkiem, wystarczy przekręcić o 90 stopni 4 śrubki, imbusem znajdującym się pod kanapą. Fabryczne opony są wg mnie bardzo dobre. Na mokrych górskich drogach nigdy nie miałem problemów z trakcją, a bezproblemowo pozwalają zjechać na szutry i bardziej kamieniste drogi. Po 13 tys km są zużyte mniej więcej w 3/5 stanu początkowego. Jednak na bardziej sypkich podłożach tracimy kontrolę i zaczyna się walka z motocyklem. Kontrola trakcji jest skonstruowana tak, że nie przeszkadza. Odwijanie gazu na szutrowych drogach to sama frajda zwłaszcza w trybie 2, który pozwala na więcej. Dla kogoś doświadczonego w terenie bedzie to bzdura, jednak dla mnie typowego asfaltowca zabawa jest super. ABS w mojej ocenie również nie jest nadgorliwy i nie wtrąca się zbyt często. Jednak nie można go wyłączyć. Zawieszenie podczas jazdy po asfalcie, w górach pozwala na bardzo dużo. Motocykl frunie po zakrętach, jakby był małym nakedem. Jedyne czego potrzebuje to trochę silniejszego, bardziej męskiego traktowania.
Wad oczywiście też jest kilka. Dość twarde siedzenia, tyłki zaczynają boleć nas już po 100-150 km ciągłej jazdy. Jednak z perspektywy czasu da się do tego przyzywyczaić. Przedni błotnik mógłby być dłuższy, woda spod koła wali prosto w kolektor wydechowy, który szybko zaczyna rdzewieć, a żeby temu zapobiec często trzeba go polerować. Dodatkowo, dobre nieprzemakalne buty to podstawa w brzydką pogodę, woda mocno chlapie po nogach kierowcy. Również drobne kamyczki i piasek wyrzucone przez koło dostają się na górę przez otwór na lagi. Próbując stać, czasem coś potrafi wpaść pod kurtkę. No i oczywiście waga mogłaby być troche niższa, ale da się z tym żyć, jeśli nie zapomnimy brać na to poprawki przy parkowaniu. Po pierwszym deszczu klamka sprzęgła zaczęła mi trochę skrzypieć na zawiasie, ale przesmarowałem ją i do tej pory jest cisza. Po prostu trzeba smarować miejsca które tego wymagają, najlepiej po każdym dokładniejszym myciu. Szprychy w kołach lubią się luzować. Warto o tym pamiętać i sprawdzać, co kilka tysięcy kilometrów. Podnóżki umieszczone są nisko, dość szybko zaczynamy przycierać butami o asfalt, ale coś za coś, kolana nie są mocno ugięte, co pozwala na dłuższe przeloty. Po zimowaniu okazuje się, że klakson nie działa. Jednak bez problemu zostaje on wymieniony na gwarancji.
To by było na tyle ode mnie, jeśli chodzi o ten motocykl. Nie chciałbym was tym zanudzić, a mam wrażenie, że być może niektórzy czekają na coś innego. Jeśli macie jakieś pytania lub wątpliwości co do Cielaka piszcie. Postaram się odpowiedzieć. Następny wpis będzie mówił trochę o tym co miałem w planach na obecny sezon i czy udało mi się to zrealizować. Dzięki za cierpliwość tym, którym udało się przez to przebrnąć :)
Komentarze : 2
No to fakt, teraz każdy motocykl innego typu wydaje mi się śmiesznie mały jak koło niego stoję, trochę mnie Tenera zepsuła pod tym względem. Jednak myślę, że na przyszły sezon pojawi się coś mniejszego, typowo na miasto i trochę do szaleństw, a Cielak zostanie na wakacyjne wyprawy. Może nie litr, bo mi taka moc nie potrzebna, ale 600-800 około 100KM będzie idealnie. A czy to się uda zobaczymy.
pamiętam jak dziś jak jechałem niebieską tenerą po częstochowie. po nakedzie, którym przyjechałem to był zupełny kosmos. wtedy jednak było dla mnie jeszcze za wcześnie ja takie motocykle, teraz to co innego
Kategorie
- Mechanika (3)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)