Najnowsze komentarze
A no właśnie, również zauważam tak...
Taaa. Nie miałem okazji przejechać...
dziękuję ci za ten wpis. w PL ogól...
fajnie tek polatać różnymi sprzęta...
Fajne połączenie barw i w ogóle fa...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

30.11.2016 19:22

Wrażenia po 2000km

Czyli co sądzę o nowej SV650A, po przejechaniu pierwszych dwóch tysięcy kilometrów.

Tydzień po podpisaniu umowy, stawiłem się w godzinach popołudniowych w salonie jednego z dealerów Suzuki w Oslo po odbiór swojej SVki. Wszystko przebiegło szybko i sprawnie, zakładamy tablice i w zasadzie jestem gotowy do odjazdu. Sprzedawca chciał coś tam mi jeszcze poopowiadać o nim, ale w zasadzie nie bardzo było o czym, więc niezwłocznie odjechałem.

Wszystko jest tutaj proste i nie ma skomplikowanej elektroniki czy kontroli trakcji. ABS jest, ale bez możliwości wyłączenia go ani stopniowania. "Bajerki" są dwa, mamy światła awaryjne oraz ciekawy system uruchamiania. Nie trzeba już wciskać sprzęgła, a przycisk startera wystarczy tylko musnąć na ułamek sekundy, a motocykl odpali sam. Zupełnie jak w samochodach z systemem start-stop. Silnik oczywiście musi być na biegu jałowym. Cyfrowy wyświetlacz jest super czytelny i przejrzysty. Widać wszystko nawet w ostrym słońcu.

Pod kanapą znalazło się miejsce na malutki schowek, zmieści się w nim dość gruby portfel lub mała apteczka. Oprócz tego są narzędzia, kamizelka odblaskowa i dowód rejestracyjny. W Norwegii kamizelka jest obowiązkowa, ale nie trzeba jej mieć na sobie. Dowód zaś, skałda się z dwóch części, jedną wozimy zawsze w pojeździe, a drugą trzymamy w domu.  Oraz filtr węgla aktywnego, wymóg normy euro 4. Dodatkowo akumulator, bezpieczniki i przekaźniki. Jednym słowem standard. Kanapa w mojej ocenie jest niezła. Jednorazowy przelot 200 km nie robił na mnie wielkiego wrażenia po całym sezonie na ST. Dlatego troche dziwie się, że wszyscy na kanapę narzekają. Jak dla mnie taki standard w tym segmencie. Triumph był wybitny, na nim mogłem jechać i 1000 km w ciągu dnia i jedynie nadgarstki wymiękały. Wyprostowana pozycja na Yamasze również nie jest idealna. Dość szybko zaczynają boleć dolne partie pleców.

Dźwięk z tłumika jest nawet przyjemny, nie urywa tyłka co oczywiste, jadnak jest słyszalny podczas jazdy. Dla mnie to plus, chociaż z czasem i tak będzie trzeba założyć coś optycznie lżejszego i bardziej charakternego.

Praca skrzyni biegów to dla mnie czysta poezja. Biegi wchodzą tak lekko i precyzyjnie, że aż ciężko mi to opisać. W porównaniu do Yamahy, gdzie dźwignię trzeba niemalże kopać, tutaj jest bajka. Moim zdaniem Suzuki dopracowało tą konstrukcję do perfekcji. Operowanie międzygazem również jest bardzo proste, ciężko zmusić ten sprzęt do jakiegoś szarpania. Co w Triumphie nie było tak oczywiste. Tam wszystko działało bardzo bezkompromisowo i przy nieumiejętnym, niezdecydowanym używaniu sprzęgła lubiło poszarpać.

Silnik jest bardzo fajny, dynamiczny, linowo od samego dołu buduje swoją moc, ale od 6 tys obrotów wyraźnie dostaje wiatru w żagle. Lubi pracować w przedziale 4-9 tys, wtedy zawsze ma moc i moment, żeby ostrzej przyśpieszyć, lecz jeśli ktoś przesiada się z czegoś mocniejszego, niczym szczególnym go nie zaskoczy. Ludzie mówią i piszą, że w porównaniu do starych SV, silniki które pojawiły się w Gladiusach straciły swój charakter. Nie jeździłem ani jednym ani drugim, nie licząc jednorazowej przejażdżki SV650 z 2003r wokół komina, więc cieżko mi się wypowiedzieć na ten temat, ale jeśli brakiem charakteru ktoś nazywa brak szarpania i łagodniejsze traktowanie jeźdzca to ja się z tym nie zgadzam. Na pierwszym biegu ten silnik bez pomocy sprzęgła podnosi przednie koło w góre, a na drugim wiele mu do tego nie brakuje. Spalanie wacha się od 3,8L do 4,5. Przy czym te ostatnie, to już na prawdę ostra jazda. Średnio tankowałem co 270-280 kilometrów. Jest zatem bardzo ekonomicznie. Przepustnice są wyposażone w dodatkowe klapy, które mają pomagać przy wolnych manewrach i ruszaniu. Fakt jest taki, że wolna jazda na pierwszym lub drugim biegu odbywa się bez żadnego szarpania łańcuchem, bez problemu, bez dodawania gazu, możemy sobie manewrować motocyklem i nie zaskoczy nas szarpanie. Czy faktycznie pomaga to przy ruszaniu, nie wiem. Dla mnie to oczywiste, że w silniku benzynowym trzeba odkręcić trochę manetkę czy wcisnąć pedał gazu, żeby gładko ruszyć. Silnik Triumpha Street Triple był porównywalnie mocny z dołu, jednak pozostawał bardziej linowy, aż do samej góry. Nie przypominam sobie dodatkowego kopnięcia mocy przy wyższych obrotach. Chodził trochę jak samochód z turbo doładowanym silnikiem, miał stały moment przez cały czas. Takie były moje odczucia.

Zawieszenie jest ok. Nie wiem czy można o nim coś więcej napisać. Przy mojej wadze, utrzymującej się w granicach 80 kg, przednie zawieszenie nigdy nie dobiło, a tył nie buja się, nie będąc jednocześnie zbyt sztywnym. Pozwala na wygodną jazdę przez dłuższy czas, a jednocześnie, można na nim poszaleć. Mowa o fabrycznych nastawach. Na torze nie byłem, ale drogi tutaj są kręte, a asfalty przyczepne. Dla mnie jest ok. Jedyne co mnie zastanawia, to pewna nerwowość w prowadzeniu, przy troszkę brudniejszych drogach, mówię tu o jakichś drobnych kamyczkach. Czasem chcąc niechcąc, najedzie się na coś takiego, a motocykl bardzo nerwowo na to reaguje. Zwłaszcza w pochyleniu. Efekt jest taki jakby zawieszenie i opona w ogóle się nie uginały, tylko prześlizgiwały po tym, co czuje jako szarpnięcie kierownicą. Zastanawiam się czy to normalne w SV, czy też fabryczne Dunlopy Qualifiery tak na to reagują. Yamaha wszelkie nierówności przejeżdża bez zająknięcia, a Triumph mimo o wiele sztywniejszego zawieszenia, również pozostawał niewzruszony na tego typu atrakcje.

Hamulce to dla mnie porażka. Przód jest bardzo słaby. Kiedy temperatura oscyluje w granicach 15-20 stopni, a opona lepi, nie jest w stanie na suchym asfalcie doprowadzić do zblokowania koła i załączenia ABSu. Dozowalność jest do kitu. Gwałtownie wciskam klamkę, wytracam prędkość, zawieszenie troche nurkuje, ale nie ma szans na efektowne wytracenie prędkości. Przy przodzie, tył w połączeniu z wyczuwalnie hamującym silnikiem zdaje się lepiej pracować, a i dozowalność zdaje się lepsza, bo łatwo wyczuć moment w którym ABS zacznie działać. W mojej opinii hamulce są za słabe do możliwości silnika. W zasadzie, nie ma tu porównania do Triumpha, który stawał w miejscu, aż zwalał z siedzenia, ani do Yamahy, która ma heble z R1 i tylko jej waga troche osłabia ich pracę. W przyszłym sezonie obowiązkowo wymiana klocków i przewodów hamulcowych na oplot. Chociaż na razie to nie takie proste, bo znane mi firmy nie oferują  jeszcze oplotów do tego modelu. Gdyby ktoś coś wiedział na ten temat chętnie przeczytam o tym w komentarzu, bezpieczeństwo przedewszystkim. ABS udało mi się uruchomić podczas jazdy w chłodniejsze dni, kiedy to opony pozostawały niedogrzane. Wiemy, że działa, ale prawie nie czuć tego na klamce. Tutaj Suzuki się postarało. ABS wkracza do akcji niemal niezauważalnie i w ostatnim momencie (chociaż możliwe, że to "dzięki" słabym heblom). Dużo lepiej niż w Super Tenere, gdzie mocno i wcześnie czuć szarpanie klamką lub dźwignią.

Słowem podsumowania, jeśli ktoś szuka taniego środka transportu to się nie zawiedzie. Pozwoli na bezstresowe i dynamiczne przemieszanie sie w mieście jak i na weekendowy wypad za miasto. Na zakrętach się wyszalejecie, ale na autostradzie będzie wiało. Ciężko wysiedzieć przy 140km/h dłuższy czas. Trzeba być tego świadomym kupując golasa. Nie miałem okazji pojeździc MT-07 niestety, ale nie żałuje bo SVka sprawia mi dużo radości. Prosty sprzęt, który niczego nie udaje. Warto również zaznaczyć, że Suzuki jest najtańsze w swojej klasie.

Komentarze : 3
2016-12-01 13:31:01 okularbebe

Fajne połączenie barw i w ogóle fajny motocykl. I chyba mam taką samą lampę :-)
Co do hebli - na pewno pomoże wymiana samych klocków na bardziej agresywne. Jeśli chodzi o oplot, to jest to najlepsze rozwiązanie, jeśli zakładasz wyciskanie "siódmych potów" z klamki hamulca na torze...

Na razie można przecież spokojnie poleździć do czasu aż bardziej się przetrą. 2000 km to wprawdzie wystarczający na to dystans, ale zakładam, że tak naprawdę od niedawna motocykl, w tym bieżnia tarcz i wszystko zaczęło "układać się" pod Twój styl jazdy.

P.S. W GSR z abs, czyli z podobnym układem do tego z sv też byłem pozytywnie zaskoczony działaniem tylnego hamulca

2016-12-01 07:01:49 jazda na kuli

rynek, się zmienił, cikawe jak poradzi sobie na nim nowa Sv....btw, ja zawracałem starą na poboczu i taki sam efekt - mały kamyczek o mało mnie nie przewrócił
btw fajna sztuka a krajobraz równie piękny

2016-11-30 19:58:59 Calmly

Świetny opis eS Vki.
Ciężko jest coś doradzić w sprawie przewodów mieszkając w innym kraju. Kolega zmienia gumiaki na przewód stalowy w każdym swoim motocyklu i nie ma z tym problemu. Jest masa różnych firm na stronach internetowych w UK które robią tego typu usługi. Przyznam że może być ciężko z diametralną poprawą hamowania, ale zawsze warto sprubować.
Piękna miejscówka.

  • Dodaj komentarz