Najnowsze komentarze
A no właśnie, również zauważam tak...
Taaa. Nie miałem okazji przejechać...
dziękuję ci za ten wpis. w PL ogól...
fajnie tek polatać różnymi sprzęta...
Fajne połączenie barw i w ogóle fa...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

05.09.2016 18:03

Norweskie wakacje

Witajcie, w kilku kolejnych wpisach opiszę wam swój motocyklowy urlop. Mam nadzieję, że kogoś zainspiruję do wycieczki w kierunku północnym, bo naprawdę warto. Nie jest też, jak się okazało, aż tak drogo jak się powszechnie wydaje, ale o tym dokładniej napiszę potem. Zacznę jednak od kilku informacji praktycznych, oraz co wzięliśmy na naszą wycieczkę, co było niezbędne, a co okazało się bezużyteczne. Zapraszam do lektury.

Wycieczkę zaplanowaliśmy na początek sierpnia. Urlop trwał od 1 do 14, czyli środek lata w Polsce. W Norwegii wakacje kończą się w połowie miesiąca, więc tu była to końcówka wakacji. Temperatury jakie napotkaliśmy w tym okresie wachały się od 5 do 22 stopni, więc każdy sam musi ocenić, czy podpinki ocieplające są mu niezbędne. My się obeszliśmy, wystarczyły membrany i bielizna termiczna. Owszem bywalo nieprzyjemnie, jednak jazda przez płaskowyże, zwykle nie trwała na tyle długo, żeby nie dało się tego wytrzymać. Żadne z nas się nie rozchorowało więc chyba ok. Kombinezony przeciwdeszczowe są niezbędne, na dłuższą metę chyba żadna membrana nie wytrzyma kilku godzin jazdy w deszczu. Tak samo buty z membraną nie będą złym wyborem. Ja miałem również, cieplejsze rękawice na motocykl, Julka niestety nie, przez co marzła bardziej.


Noclegi planowałem raczej na kempingach, których jest tu od groma i raczej nie ma problemu ze znalezieniem miejsca na nocleg. Najlepsze są z sieci NAFcamping, może są ciut droższe, ale jest pewność, że standard jest ok, a łazienki zawsze czyste. Wyjątkiem są weekendy, kiedy robi się tłoczno, zwłaszcza na zachodzie kraju. Jeśli macie namioty warto je mieć, jednak ciepły śpiwór to podstawa. My mieliśmy dwa jednakowe, z możliwoscią łączenia, toleranacja do 5 stopni powyżej zera, okazały się jednak dość chłodne. Dlatego pod namiotem spaliśmy tylko raz. Później wynajmowaliśmy domki letniskowe, tak zwane Hytty. Ceny dwuosobowych domków za noc, wachały się od 400 do 600 NOK. W domkach znajdziecie lodówkę, łóżka bez pościeli, kuchenkę elektryczną i jakieś krzesła, stół. W każdym zawsze znajdzie się również jakiś elektryczny piecyk. Hotele i pensjonaty to wydatek od 800 koron w górę. Za prysznic trzeba płacić osobno, wrzucając monetę do podgrzewacza wody. Zwykle 10 koron za ok 3-5 minut.

Typowa Norweska Hytta


Dla oszczędnych w Norwegii istnieje prawo, które pozwala nocować w większości miejsc na dziko pod namiotem. Trzeba jedynie pamiętać, żeby rozkładać się co najmniej 150 metrów od zabudowań. Oraz zawsze pozostawić po sobie nienaganny porządek.
Ceny paliwa w Norwegi bardzo się różnią i zmieniają się z dnia na dzień. Najtaniej zawsze jest w poniedziałek i czwartek do godziny 13:00. Po tej godzinie cena skacze w góre, o ok 2,5-3 korony. Tak więc ogólnie można powiedzieć, że ceny benzyny wachają się od 10,5 do ponad 15 koron, ale to skrajne przypadki na największych odludziach. Jakości paliw nie trzeba się obawiać. Diesel kosztuje zazwyczaj koronę mniej.


Co do jedzenia, to mieliśmy trochę zapasów z Polski, jakieś konserwy, paszteciki. Słowem rzeczy, które łatwo się nie psują. Fajnie kupić też jedzenie liofilizowane, nie zajmuje dużo miejsca, a w razie noclegu w dziczy lub pod namiotem, można się tym najeść. My mieliśmy też małą składaną kuchenkę gazową i kilka razy z niej skorzystaliśmy. Trzeba jedynie pamiętać, żeby nie rozpalać jej na wietrze, o czym mieliśmy okazję się przekonać :P W Norwegii kupowaliśmy chleb, lub bułki, ser żółty i czekoladę. Czasem również mrożone jedzenie. Głównie żywiliśmy się kanapkami i zupkami chińskimi. Obiad dla dwojga w restauracji to niestety wydatek mniej więcej taki jak cena domku za noc. Przy okazji codziennego tankowania, robiliśmy sobie przerwę na kawę i drożdżówkę. Na stacjach benzynowych Esso lub Statoil (teraz już circleK) są najlepsze, a cena nie jest wygórowana. Norwegowie to straszni kawosze.


Skandynawia słynie ze swoich super przyczepnych dróg zjadających opony. Jednak uważajcie, bo można się zdziwić, podczas deszczu którgo nie brakuje, łatwo o uślizg koła jeśli mocniej odkręcacie. Trzeba bardzo uważać na zwierzęta. Wielokrotnie na swej drodze napotkaliśmy stada owiec, kóz, czasem nawet krów, wałęsających się wzdłóż, lub po ulicach. Motocykliści na większości dróg są zwolnieni z opłat za przejazd. Istnieją jednak nieliczne wyjątki, oraz promy, za które trzeba płacić, a często nie ma innej drogi. Opłata na promie jest za motocykl i kierowcę, Julka miała zawsze gratis. Co jest ciekawe, bo w za pasażerów w aucie zawsze trzeba płacić.

Nad Trollstigen


Czy warto mieć przy sobie gotówkę? Moim zdaniem nie jest to niezbędne, jesli nie chcecie kupować rzeczy na straganach lub dość częstych w górach, budkach z serami z koziego mleka (które polecam). Myślę, że na dwutygodniowy urlop nie przyda się wam więcej niż 1000 koron w gotówce. Wszędzie zapłacicie kartą, Visa i MasterCard są jak najbardziej tolerowane. Stacje benzynowe, mimo iż przeważnie wyposażone w sklepy, mają przy dystrybutorach czytniki kart i nie trzeba do nich wchodzić. Kempingi NAF-u również wszystkie mają terminale płatnicze, a nawet "niezbędne" dla wielu dziś WiFi na całym terenie. Na terenie Norwegii, raczej w każdym wypadku dogadacie się po angielsku.


Podczas 10 dniowej wycieczki, wydaliśmy ok 9000 koron norweskich, co daje jakieś 4500 zł w przeliczeniu, na dwie osoby. W tej kwocie jest paliwo, noclegi jedzenie. Nie ma w niej tylko ceny za prom do Polski ze Szwecji z uwagi na to, że te ceny się zmieniają i wszystko zależy od tego co sobie na promie zamówicie i z jakim wyprzedzeniem rezerwujecie. My płyneliśmy Steną, jednak wybór jest większy. Można również, pokusić się o trip mostem ze Szwecji do Danii, jednak ja miałem to już za sobą i wolałem wcześniej i wygodniej wrócić do domu.

Jeśli o czymś zapomniałem, śmiało pytajcie, następny wpis będzie o pierwszych dwóch dniach naszej wycieczki. Trzymajcie się :)

Komentarze : 3
2016-09-06 18:29:33 IrekST

jazda na kuli - na zorze jeszcze i dla nas przyjdzie czas, sam też jeszcze nie widziałem, a musi to robić ogromne wrażenie

okularbebe - oj tego typu motocykl sprawdza się super w takich warunkach, w Norwegii jest mnóstwo dróg szutrowych, często krajobrazowych i zaznaczonych w przewodnikach. Na takim turystycznym enduro jedziesz jak po zwykłej drodze, z każdym innym motocyklem będziesz już trochę walczył i bał się o opony na kamieniach. Głębokość i profil bieżnika robi swoje.

2016-09-05 23:02:22 okularbebe

Ten motocykl pasuje do takich okoliczności, piękna runda...

2016-09-05 22:13:32 jazda na kuli

fajne te hytty :)
mi się marzy zobaczyć zorze polarne

  • Dodaj komentarz